Ważne dla mnie jest to by łączyć ludzi i skupiać ich wokół wspólnych idei tak by ich wspólne działania dawały maksymalną korzyść lokalnej społeczności.
Oprócz oczywistej fascynacji twórczością, z autorem i wykonawcą powyższego utworu jestem związany poprzez osobliwy incydent, który miał miejsce w czasie, gdy jeszcze na dobre nie zasiał mi się zarost pod nosem.
W owym czasie był on moim ulubionym polskim muzykiem, a i teraz mieści się w panteonie najważniejszych dla mnie rodzimych artystów.
Historia wydarzyła się jeszcze w latach szkoły podstawowej na lekcji muzyki. W siódmej lub ósmej klasie.
Był to w mojej karierze znawcy muzyki dość szczególny czas. Bo oto po latach upokorzeń i udowadniania światu, że talentów muzycznych u mnie trudno szukać, gdyż słoń niechybnie na ucho mi nadepnął prawdopodobnie tuż po lub w chwili porodu, nagle okazało się, że… „śpiewać każdy może…”, a i znać na muzyce się mogę niezgorzej od koleżanek i kolegów. Cudowny zwrot akcji nastąpił za sprawą przewspaniałej Pani Janinki Ciecióry (na co dzień naszej nauczycielki techniki, którą serdecznie przy okazji ściskam), która wtedy przejęła nauczanie muzyki w naszej klasie. Z uwagi na urlop na podratowanie zdrowia naszej dotychczasowej nauczycielki – Pani Psoty, która niezbyt ceniła mój kunszt muzyczny. Delikatnie rzecz ujmując. Ale Pani Janinka jednak odkryła we mnie, to co do tej pory głęboko pozostawało schowane i na świat wyciągnęła… talent wokalny i wrażliwość muzyczną.
W pewnym momencie mieliśmy przygotować na zaliczenie prezentację naszego ulubionego wykonawcy, opowiedzieć o nim i zapoznać grupę z jego twórczością.
No i… stało się. Swoją prezentacją wywołałem niemałą konsternację, bo z głośników poleciały teksty, których przekochana Pani Janinka się nie spodziewała, a klasa odsłuchała oprócz nomen omen kultowych fraz „oni biorą Cię w wannach, albo pod kołdrami”, także i dużo mniej parlamentarne wyrażenia.
Mieliśmy po 13, czy 14 lat…. Prezentacja została oceniona na bdb… a Kazik do dziś jest jednym z kultowych dla mnie wykonawców, ze względu na swoje teksty, ale też niezwykłą wrażliwość obserwatora.
Chyba w dwa lata po krążku „Spalam się” ukazał się kolejny, którego 2 kasety katowałem niemal bez przerwy na swoim jamniku marki Panasonic.
Czy to co jest opisane słowami jednego z utworów aby nie realizuje się na naszych oczach? Jak duża jest jeszcze tolerancja obywateli na powszechną bezczelność polityków? Czy naprawdę jest możliwe, by ten wielki i uświęcony w swojej rzekomej szlachetności po wielokroć naród za 500 plusy, trzynastki i czternastki może wyprzedać godność?
Chciałbym, żeby moja ojczyzna dawała swoim córkom i synom poczucie bezpieczeństwa, godność i wolność, ale coraz bardziej boję się, że drugi raz nie jest możliwa bezkrwawa rewolucja i w którymś momencie jednak ta nabrzmiała do granic sytuacja w naszym domu nie da się załagodzić… I słowa Kazika sprzed niemal 30 lat staną się prorocze…